Mistrzyni Świata w karate – kulisy sukcesu Magdaleny Ilczuk
Mistrzowie sportów walki to nie tylko zdobywcy tytułów, ale prawdziwi liderzy, których pasja, wytrwałość i nieustająca praca stają się inspiracją dla innych. Magdalena Ilczuk, mistrzyni świata w karate, jest doskonałym przykładem tego, jak niezłomna wola i determinacja prowadzą na szczyt. W grudniu 2024 roku, podczas spotkania z Panią Prezydent Joanną Agatowską w Urzędzie Miasta Świnoujście, mieliśmy zaszczyt porozmawiać z mistrzynią z Tokyo.
Spotkanie w Urzędzie Miasta Prezydent Joanny Agatowskiej z Mistrzynią Świata w Tokyo Magdaleną Ilczuk było wyjątkową okazją do złożenia gratulacji i świętowania niezwykłych osiągnięć sportsmenki. Gratulacje były wyrazem uznania dla jej ciężkiej pracy, wytrwałości i pasji, które pozwoliły jej zdobyć tytuł mistrzyni świata w karate. To moment, w którym podkreślono także jej rolę jako wzoru do naśladowania, inspirującego wszystkich, którzy dążą do realizacji swoich marzeń.
Magdalena Ilczuk udowodniła, że sukces nie zależy jedynie od talentu, ale przede wszystkim od wytrwałości i niezłomności w dążeniu do celu. Karateczka jest przykładem, że pasja, konsekwencja i nieustępliwość to klucze do sukcesu. Jej historia stanowi inspirację nie tylko dla młodych sportowców, ale dla każdego, kto ma ambitne cele i pragnie je osiągnąć, nie rezygnując nigdy z marzeń.
Rozmowa z mistrzynią świata w karate Magdaleną Ilczuk to wyjątkowa okazja, by spojrzeć za kulisy jej sukcesu – poznać nie tylko drogę, która doprowadziła ją na szczyt, ale także wyzwania, które musiała pokonać, by osiągnąć swój cel. W tym wywiadzie, pełnym szczerych refleksji i cennych doświadczeń, mistrzyni dzieli się swoją historią, motywacjami i przemyśleniami. Pytania zadawała Beata Olszewska z Biura Informacji i Konsultacji Społecznych Urzędu Miasta Świnoujście.
1. Co skłoniło Panią do rozpoczęcia treningów karate?
Chęć zagospodarowania wolnego czasu po szkole, aby spędzać go aktywnie, wśród rówieśników, poznać nowych ludzi. Wcześniej uczęszczałam na zajęcia tańca towarzyskiego, jednak sposób ich prowadzenia przez trenera, nie do końca mi odpowiadał - za mało wymagał. Dlatego też zrezygnowałam z tych zajęć po 3 latach, choć uwielbiam taniec po dziś dzień. Będąc trochę jak bomba atomowa nie mogłam spokojnie usiedzieć w domu, a samo spędzanie czasu na podwórku nie wystarczało, dlatego wraz z moją serdeczną koleżanką Izą, postanowiłyśmy, że trzeba coś poszukać. I znalazłyśmy… na tablicy w szkole plakat z informacją o zapisach i tak we wrześniu 1996 roku rozpoczęła się przygoda, która w moim przypadku trwa do dziś.
2. Czy pamięta Pani swój pierwszy sukces w karate? Jakie emocje wtedy Pani towarzyszyły?
Pamiętam doskonale. To były moje pierwsze zawody po 5 miesiącach treningu. Zawody klubowe. Startowałam w konkurencji kata i zajęłam I miejsce. Było to dla mnie niesamowite przeżycie, mieszanina uczucia szczęścia i niedowierzania.
3. Jakie wyzwania związane z karierą sportową miała Pani jako kobieta w dyscyplinie, która wciąż bywa postrzegana jako bardziej męska?
Nigdy nie czułam, że kobiety mają trudniej w tej dyscyplinie. Generalnie sztuki walki, a do takich należy Karate Kyokushin, na pewnym etapie przestają być dla wszystkich. Związane jest to z panującą na treningu dyscypliną, samodyscypliną, którą należy się wykazać i przede wszystkim wzajemnym szacunkiem. Wobec prowadzącego, wobec współtrenujących. Rzeczywiście ma początku mojej drogi Karate, czyli 28 lat temu, dziewczęta i kobiety stanowiły mniejszy procent niż chłopcy czy mężczyźni na sali, jednak z czasem zaczęło się to wyrównywać. Co bardzo mnie cieszy.
4. Jakie były najtrudniejsze momenty w Pani karierze, zarówno na treningach, jak i na zawodach?
Najtrudniejszy był początek studiów, kiedy nie mogłam spędzać tyle czasu na sali treningowej ile wcześniej. Choć z czasem to się na szczęście zmieniło, bo była możliwość nieco poprzestawiać zajęcia z prowadzącymi i wszyscy byliśmy zadowoleni.
Jeśli chodzi o zawody…nie przypominam sobie.
5. Jak wyglądał Pani codzienny plan treningowy przed Mistrzostwami Świata? Ile czasu poświęcała Pani na treningi?
Kiedy byłam na wymarzonym urlopie w sierpniu i dostałam informację o powołaniu do kadry i start w Tokio, od razu po powrocie rozpoczęłam przygotowania. Przez sierpień i wrzesień, jeśli tylko było to możliwe, każdego dnia od razu po pracy, odbierałam córeczkę z przedszkola i z nią prosto na salę. Każdy trening trwał minimum godzinę. W październiku już zmniejszyłam do 3-4 treningów na tydzień a w listopadzie nawet musiałam zrobić 1,5 tygodnia przerwy, bo organizm dopominał się o odpoczynek. Najgorsze co może spotkać w trakcie przygotowań to przetrenowanie albo szczyt formy dwa tygodnie przed zawodami - tu zbliżały się te dwie rzeczy. Jednocześnie cały czas wypełniałam swoje obowiązki - służbowe w pracy zawodowej i domowe, rodzinne. Jestem ogromnie wdzięczna za wszelkie słowa wsparcia i zrozumienie od osób z mojego bliskiego otoczenia i tych, którzy, jak było trzeba, szybko przywracali na ziemię .
6. Jakie momenty w trakcie mistrzostw zapamiętała Pani najbardziej? Czy były jakieś zaskakujące czy trudne sytuacje?
Moment, w którym usłyszałam, że weszłam do finału na pierwszym miejscu, czyli z najwyższą liczbą punktów i tym samym zostawiając za sobą pozostałe zawodniczki w mojej kategorii. To był jeden z momentów, kiedy polały się łzy szczęścia.
7. Jakie emocje towarzyszyły Pani, kiedy dowiedziała się, że została mistrzynią świata w karate?
Szczęście, radość, wzruszenie, zaskoczenie.
8. Czy miała Pani jakieś wzorce do naśladowania, osoby, które inspirowały Panią na drodze do mistrzostwa?
Nie. To, co wytrenowałam przez lata treningu, nigdy nie było formą naśladowania innych. Od początku pracowałam nad swoim własnym. Natomiast staram się bardzo dużo czerpać od osób, z którymi na co dzień funkcjonuję, ale nie mających nic wspólnego z karate, człowiek uczy się każdego dnia. Niekiedy wystarczy krótka rozmowa z drugim człowiekiem, aby na przykład poukładać pewne klocki i znaleźć rozwiązanie.
9. Co motywuje Panią do ciągłego doskonalenia się i pokonywania własnych słabości?
Aktualnie - moje dzieci. Nic tak nie motywuje drugiego człowieka jak potwierdzenie w czynach wypowiadanych słów. Dlatego właśnie, aby mój syn i córka mogli dokładnie zrozumieć, co chcę im przekazać, że każdego dnia czeka na nas nowa walka, nowe wyzwania, natomiast to jak sobie z tym poradzą, to już zależy od nich. Ja pokazuję im cel, za nich go nie osiągnę, tak jak nikt nie osiągnął nic za mnie.
10. Jak Pani sobie radzi z presją i stresem przed ważnymi walkami? Czy w momentach trudności ma Pani jakieś techniki, które pomagają utrzymać spokój i koncentrację?
Najlepszym sposobem dla mnie na stres jest wysiłek fizyczny. Natomiast radzenie sobie z presją, to kwestia podejścia. Jeśli się chce, to można. Wyłączyć się i odrzucić wszystkie emocje, kiedyś nie było łatwym, ale teraz i owszem. Fizycznie, można się idealnie wyszkolić, ale jeśli głowa nie jest przygotowana, to nic z tego nie będzie.
11. Czy karate pomogło Pani w rozwiązywaniu problemów poza sportem? Jeśli tak, to w jaki sposób?
Oczywiście, między innymi ucząc konsekwencji w działaniu, ciągłego doskonalenia się i tego co robię. Dążenie do perfekcjonizmu, ale w zdrowy sposób. Wzajemny szacunek, co zaskoczyć może wielu i również szacunek dla samego siebie, dla swojego ciała i ducha, bo lekceważąc samego siebie w życiu codziennym nie osiągnie się niczego.
12. Jak Pani zdaniem zmienia się obecnie podejście do kobiet w sporcie, a zwłaszcza w karate?
Zdarzało mi się słyszeć, że kobieta to powinna się w domu przy dzieciach i mężu realizować, a nie w sporcie czy pracy, a szczególnie w sztukach walki. Jednak ja wychodzę z założenia, że ta kobieta, również potrzebuje być szczęśliwa, żeby tym szczęściem dzielić się z rodziną. Jeśli to właśnie w sporcie odnajduje siebie i przez to jest w domu uśmiechnięta, mniej nerwowa, to niech tak zostanie.
13. Jak udaje się Pani łączyć życie zawodowego sportowca z życiem prywatnym?
Karate Kyokushin, będące sztuką walki, nie jest sportem zawodowym. Każdy z zawodników, albo się uczy albo pracuje zawodowo, ma swoje życie prywatne, są rodzicami. Część z nich, tak jak ja, jest jeszcze trenerami, instruktorami, prowadzi zajęcia z dziećmi i jeszcze znajduje czas na swoje. Jest to wszystko kwestią organizacji i czy już wspominałam, że chcieć to móc?
14. Jakie plany ma Pani na przyszłość, zarówno w kontekście kariery sportowej, jak i osobistego rozwoju?
Jeśli chodzi o plany na najbliższe dni, to udział w Pucharze Polski w Koszalinie, który odbędzie się 14.12.2024. W 2025 roku również jest w kalendarzu trochę wydarzeń, natomiast w jakich z nich będę brała udział, czas pokaże. Jeśli chodzi o rozwój osobisty, to zarówno w pracy zawodowej jak i Karate, każdego dnia stają na drodze wyzwania, które są formą rozwoju osobistego.
15. Jakie wartości chciałaby Pani przekazać innym, zwłaszcza młodszym pokoleniom, dzięki swojemu sukcesowi?
Przede wszystkim to konsekwencja w działaniu, wiara we własne możliwości i pokora. Każda porażka uczy nas, podobnie jak każda wygrana. Jednak w tym wszystkim należy być człowiekiem i szanować ludzi. Traktuj drugiego człowieka tak, jak samemu chciałbyś być traktowanym. To, że do mojego dorobku medalowego dołączył niezwykle cenny złoty medal, nie spowodowało, że uważam się teraz za lepszego człowieka od innych. Jestem nadal tą samą Magdaleną Ilczuk, jaką byłam przed wyjazdem do Tokio. Pamiętajmy, że nie każdy może spełniać swoje marzenia i spełniać się w swojej pasji. Jednak warto tę pasję mieć.
Data dodania 31 grudnia 2024