W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Dziś jest czwartek 15 maja 2025 r. Godzina 12:23

Komu to przeszkadzało?

Z ozdobnych donic stojących na deptaku Piłsudskiego zniknęło część kwiatów. Prawdopodobnie powyrywali chuliganie. Pytanie tylko po co? W tym przypadku nasuwa się tylko jedna odpowiedź – z głupoty. Co roku uzupełnianie zniszczonych czy skradzionych sadzonek kwiatów itp. kosztuje miasto kilkanaście tysięcy złotych.

Nowy plac Wolności i łączący się z nim deptak to jedne z ulubionych miejsc świnoujścian. Najlepiej świadczy o tym liczba osób, które codziennie spędzają tam wolny czas. Żeby się o tym przekonać wystarczy tam po prostu pójść. 

- Wyrwane surfinie i ipomea trudno będzie w tej chwili zastąpić nowymi – mówi Joanna Rymsza z Wydziału Eksploatacji i Zarządzania Nieruchomościami w Urzędzie Miasta  Świnoujście. – Są to kwiaty jednoroczne, które sadzi się wiosną.  Tak, jak na balkonach itp. W sierpniu może być już problem z ich dostaniem.

A co gorsze kupno nowych sadzonek, to dodatkowy koszt. Pieniądze pochodzą z budżetu miasta, a więc są nasze, mieszkańców Świnoujścia. Można byłoby je wydać na coś innego, chociażby kupno sadzonek w inne miejsce. Uzupełnianie zieleni na klombach itp. miejsca, gdzie zostały zniszczone lub po prostu skradzione, co roku kosztuje miasto kilkanaście tysięcy złotych. Tylko, czy ta kwota przemówi do wandali?

Tekst i zdjęcia UM Świnoujście

Data dodania 08 sierpnia 2013