Przepłynął z Bieszczad do Świnoujścia
Artur Labudda wraz kolegą Robertem Paseckim przepłynęli kajakiem ponad 1300 km. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Artur nie ma obu nóg.
Trasa prowadziła przez 8 województw. Płynęli przez 7 rzek. Kolejno: San, Wisłę, Brdę, kanał Bydgoski, Noteć, Wartę i Odrę. Metę wyznaczyli sobie w Świnoujściu.
W minioną sobotę na naszej marinie przywitali ich prezydent miasta Janusz Żmurkiewicz i komendant Pomorskiego Dywizjonu Straży Granicznej kmdr SG Marek Mosionek. W prezencie od prezydenta śmiałkowie dostali m.in. srebrne dukaty.
- Obaj udowodniliście, że chcieć to móc – mówił prezydent Janusz Żmurkiewicz. – W przypadku pana Michała to powiedzenie ma podwójną wagę. Udowodnia, że mimo niepełnosprawności, nie należy zamykać się w czterech ścianach. Przeciwnie. Niepełnosprawni też mogą spełniać swoje marzenia.
Artur Labudda mieszka na Helu. W wieku 14 lat stracił nogi w wypadku kolejowym. Od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim. Jest absolwentem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Nurek, sternik motorowodny. Były zawodnik kadry Polski, kilkukrotny medalista Mistrzostw Polski w podnoszeniu ciężarów osób niepełnosprawnych. Miłośnik m.in. militariów (bardzo podobały mu się świnoujskie forty).
W ubiegłym roku pan Artur samotnie objechał quadem wzdłuż polskich granic. Po raz pierwszy był wtedy w Świnoujściu. Przez całą trasę mógł liczyć na pomoc funkcjonariuszy Straży Granicznej.
- Można powiedzieć, że byli moimi aniołami strażami – śmieje się pan Artur. – Wiedziałem, że w razie potrzeby zawsze mogę liczyć na ich pomoc.
Podobnie było również teraz, podczas wyprawy kajakowej. W asyście łodzi patrolowej SG wpłynęli do świnoujskiej mariny.
- Panowie, nigdy wam nie zapomnimy tego, co dla nas zrobiliście – żegnali się kajakarze z funkcjonariuszami.
Na swoim koncie Artur Labudda ma także (wspólnie z Robertem Paseckim) wyprawę na Syberię radzieckim UAZ - em 452, której był głównym pomysłodawcą i organizatorem.
W przyszłym roku chciałby objechać quadem dookoła Bałtyku. Już dziś zapowiada, że jednym z przystanków na trasie będzie Świnoujście. Ma jeszcze drugie marzenie.
- Fajnie byłoby utworzyć fundację, która organizowałaby podobne eskapady dla niepełnosprawnych – mówi pan Artur. – Oczywiście nie aż takie długie i wyczerpujące, jak te moje quadem i czy kajakiem. Takie na przykład 7 –dniowe spływy czy coś podobnego. Nie nauczę niepełnosprawnych lepiej jeździć na wózku. Ale myślę, że tym którzy stracili w wiarę w siebie, mogę w ten sposób pomóc ją odzyskać. Przekonać, że życie jest zbyt fajne, aby przesiedzieć je samotnie w domu.
Info: BIK
Fot.: BIK
Data dodania 18 lipca 2011