O nowy rynek i zarzuty handlowców
Poniżej przedstawiamy wypowiedzi handlowców z zielonego rynku przy Grunwaldzkiej nt. przenosin na rynek przy ul. Kołłątaja. Prosimy o ustosunkowanie się do tego: - Urząd miasta nie okazał się wobec nas w porządku - mówi jeden ze sprzedawców z zielonego rynku przy ul. Grunwaldzkiej.- 2 grudnia ma być przeprowadzka. Ale tam nic nie jest ukończone. Usłyszeliśmy, że nie ma innej opcji. Ten termin przenosin zostanie utrzymany. Będziemy starać się przenieść, ale na pewno będzie jakiś przestój w sprzedaży.
- W środę było zebranie w urzędzie. Pani prezydent powiedziała, że musimy tam wejść, a to miejsce opuścić - dodaje inna sprzedająca na rynku przy ul. Grunwaldzkiej.- Jak pytałam pracujących na Kołłątaja, czy zdążą z wszystkimi pracami, to się roześmiali. Wchodzimy na teren budowy, co jest zabronione. Tam jeszcze nie jest nic zrobione.
-Uzgadnialiśmy co innego, a co innego zrobiono - mówi inna kobieta pracująca na rynku. – Na Kołłątaja nie ma dróg zrobionych. Jak może wobec tego przyjść tam klient? Zastępczyni prezydenta mówi, że droga ma być zrobiona. Ale nie jest. Nie będzie ogrodzenia, bo w tydzień tego nie zrobią. Drogi dojazdowej też szybko nie zrobią, bo na to potrzeba czasu.
- Nie ma światła, nie ma zadaszenia, żaluzji - wylicza kolejna sprzedająca na zielonym rynku.- Jak tam wejdziemy, skoro nie ma prądu, jak kasy fiskalne podłączymy? I ten termin przed świętami… Ani tu ani tam nie zarobimy. Najlepiej, żeby przeprowadzka była po świętach. I ponoć sami mamy podłączyć prąd. A pozwolenia? W budkach nie ma żaluzji. Cały towar nam rozkradną.
- Na przeprowadzkę potrzeba więcej czasu - usłyszeliśmy kolejną opinię. - Bo dwa tygodnie na przygotowanie budki nie wystarczy. A jeszcze na koniec roku trzeba zrobić remanent…
- Bezpieczniki dali nam tylko 6-amperów - mówi jedna ze sprzedawczyń, która musi się przenieść na rynek przy ul. Kołłątaja.- To czajnik elektryczny potrzebuje więcej. Dla rzeźników, tych co chłodnie mają ,to będzie za mało.
Handlowcy skarżą się też na wielkość budek, do których mają się przenieść. Będą mieli za małą powierzchnię.
- To nie majtki i skarpetki, które można sobie porozwieszać - mówi jedna z pań handlujących na zielonym rynku warzywami.- Nie ma zaplecza. W głąb pawilonu wchodzi się tylko 2,5 metra. Nie jestem zadowolona z tej przeprowadzki, bo stanowiska są tam bardzo małe.
Wielu handlowców mówi, że nie stać ich na dużą budkę za 1600 zł ( na rynku przy ul. Grunwaldzkiej podobną powierzchnię mieli za 600 zł). Teraz wybiorą więc mniejsze budki za 650 zł. Można się spodziewać, że wyższe koszty odbiją się na cenach. To może zniechęcić do zakupów w nowym miejscu mieszkańców i Świnoujścia i niemieckich klientów.
Data dodania 25 listopada 2013