W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Dziś jest czwartek 15 maja 2025 r. Godzina 01:26

Sprawdził się nie tylko streetwoker

Są pierwsze efekty pracy zespołu do spraw bezdomności oraz miejskiego streewokera Andrzeja Zielińskiego (na zdjęciu). Tylko w ciągu pięciu miesięcy udało mu się pomóc przynajmniej kilku uzależnionym od nałogów bezdomnym. Nie oznacza to wcale, że zespół przestaje pracować. Przeciwnie.  – Chcemy wspólnie stworzyć specjalny program, dzięki któremu będziemy mogli jeszcze skuteczniej pomagać ludziom chcącym wyjść z bezdomności - mówi zastępca prezydenta miasta Joanna Agatowska.

Zespół powołany przez zastępcę prezydenta Joannę Agatowska działa już niemal rok. Dzięki niemu udało się  dokonać pierwszej, tak obszernej i jednolitej diagnozy problemu bezdomności w naszym mieście. W zespole pracują ci, którzy w swojej pracy na co dzień spotykają się z tym problemem, m.in. przedstawiciele Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, schroniska dla bezdomnych, policji, Straży Miejskiej, wydziału zdrowia i opieki społecznej w urzędzie miasta.

- Do tej pory każda instytucja miała swoje dane, informacje na temat bezdomności, wyciągała wnioski dla siebie. Teraz wszyscy pracują w jednym zespole, wymieniają się informacjami, doświadczeniami. Widać, że ich praca nie idzie na marne.

Podobnie uważają inni członkowie zespołu. Jednym z nich jest miejski streetwoker Andrzej Zieliński, pierwsza taka osoba w naszym mieście.

Robert mieszkał w zrujnowanym pustostanie, wąchał klej. Jerzy był bezdomnym alkoholikiem. Piotr mieszkał w opuszczonej altance, pił każdego dnia. To tylko niektórzy bezdomni, którym w ciągu niespełna 5 miesięcy pomógł miejski streetwoker Andrzej Zieliński. Doskonale wie, jak dotrzeć, jak rozmawiać z bezdomnymi, bo sam kiedyś był w podobnej sytuacji. Dzieki pomocy wyszedł z bezdomności i dziś pomaga innym z tym problemem.

- Od sierpnia tego roku udało mi się wyprowadzić na prostą przynajmniej kilku bezdomnych – opowiada Andrzej Zieliński. – Jasiek, Jurek, Mariusz, Piotr, Robert. To tylko niektórzy z nich.

Dwóch mężczyzna dobrowolnie zgodziło się na wyjazd do Centrum Pomocy dla Ludzi Bezdomnych  na południu Polski. Tam specjaliści pomogą im wyjść z nałogu, znaleźć pracę, dom.  Piotr jeszcze niedawno niemal nie trzeźwiał, mieszkał w opuszczonej altance. Dziś nie pije, wynajął mieszkanie, ma pracę. Kończy regulować swoje sprawy administracyjno-prawne. Jerzy okazał się świetnym murarzem. Również pracuje. Mariusz odnowił kontakt z dawnym swoim pracodawcą, który dał mu pracę. Najpierw był kucharzem, teraz menadżerem w restauracji w Szczecinie. Mariusz ma stały kontakt z Andrzejem Zielińskim. Robert, który choć nadal mieszka w pustostanie, to  powoli też zaczyna wychodzić na prostą. Na razie pracuje dorywczo. Pierwsze pieniądze na początek nowego życia dostał z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Ma też zasiłek na czas dopóki nie znajdzie stałego zatrudnienia.

- Za te pieniądze razem kupiliśmy jedzenie i duży termos na gorącą wodę  – opowiada Andrzej Zieliński. – Pomoc miasta nie ma przecież polegać na „dolewaniu do kieliszka” czy „nasączaniu szmaty rozpuszczalnikiem”. To ma być rozsądna pomoc. Robert sam czuł, że jest jeszcze słaby psychicznie. Nie chciał się złamać i wydać zasiłek na alkohol czy klej. Dlatego robimy zakupy razem.

Podaje też przykład młodego, wysokiego mężczyzny,  którego często można  było spotkać pod jednym z dużych sklepów w centrum miasta.

- Wrócił do siebie, do Poznania – mówi Andrzej Zieliński. – Zaczął się leczyć, wrócił do swoje dziewczyny, do matki.

Anna Junak ze świnoujskiego schroniska dla bezdomnych mówi, że aktualnie w placówce przebywa 66 osób.

- To mniej, niż w analogicznych okresach poprzednich lat – dodaje Anna Junak. - Dodatkowo od 5 do 12 osób jednorazowo korzysta z ogrzewalni.

Przykład pracy świnoujskiego streetwokera to tylko część tego, czym zajmuje się zespół. Jednym z efektów ma być wypracowanie programu mającego na celu zapobieganiu bezdomności.

- Jesteśmy zgodni, że do tego potrzeba jeszcze około roku naszej pracy – mówi Joanna Agatowska. – Ale jesteśmy na dobrej drodze.

Info i fot. BIK UM Świnoujście


Data dodania 19 grudnia 2012